że zdecydowana większość z nas jest świetnymi aktorami tylko jak w przypadku Slatera, nie ma kto nam załatwić pierwszej roli hehe.. oczywiście abstrahuję ale jakbyście się zagłębili w życiowy nepotyzm i kolesiostwo Hollywood, to tak naprawdę wszystko zależy od układów, układzików, pociotków, znajomych, trzeba zabiegać o zaproszenia na imprezy, bo oczywiście nie ważne że się wódkę pije, ważne z kim... itd....itd....,rączka rączkę myje a jak to mówią, jak ma sie układy w GS-ie to i się krowę wyniesie. Nawet prześledźcie małżeństwa i rozwody, kto z kim, gdzie i kiedy. Jak się zagłębiłem ostatnio w Hollywoodzkie układy to z podziwu wyjść nie mogłem. Można by rozpisać wręcz Hollywoodzkie drzewo genealogiczne...hmm... no tak, o tym się przecież głośno nie mówi bo to nie nasza warstwa społeczna a naprawdę bardzo hermetyczny świat gdzie szary widz nigdy nie będzie miał miał dostępu. Sorrrrry.... będzie miał...przez pryzmat ekranu :)