Słuchałam jej jeszcze kilka tygodni po obejrzeniu filmu. W kółko. Myśląc o miażdżąco smutnej historii dwojga młodych, zakochanych ludzi. Uwielbiam ten film.
Słuchając "Burn" zespołu The Cure (nadmienię jednego z moich ulubionych zespołów) zawszę będę miał przed oczami Erica, Shelly i ich historię oraz historię samego Brandona Lee...
szukam w sieci zapisu muzyczki z czasu strzelaniny w klubie to leci mniej więcej tak bum bum bum Bum Bum itd. :)
jaki tytuł nosi ten kawałek - ładnie rozwija się w trakcie ucieczki z czarnoskórym policjantem.
Nie wiem dokładnie, jak brzmi to "bum, bum", ale może to się przyda: http://www.youtube.com/playlist?list=PL_yig0EcSJHveXnmosJuvzY3ix6B95raW
Jeden z moich ulubionych soundtracków ever, bez niego na pewno ten film nie działałby tak samo mocno.