serio z każdą sekundą byłam przekonana, że skończą wszyscy razem w łóżku. w połowie filmu sprawdzałam na filmwebie, czy oby na pewno to nie jakiś tani bazarowy erotyk tudzież pornol. już sam tytuł to sugeruje. niczym 2 girls 1 cup.
fabuła się w ogóle nie klei. trudno uwierzyć w każdą scenę. zadawałam sobie pytanie po kiego @#$&! one tam siedziały u niego, skoro ich związki opierały się ponoć na wyłączności? a scena kiedy one twierdzą, że miały romanse jest tak idiotyczna i niewiarygodna. jak dzieci w piaskownicy.
taka historia mogłaby się zdarzyć w życiu. ale film czy literatura ma swoje prawa - musi składać się w logiczną całość chyba, że to gatunek oparty na niedorzecznościach i bezsensie.
nie wiem jak można temu dopisywać tak głęboki sens. to, że zagrał tam genialny downey nie czyni z tego arcydzieła. ani to że pojawił się tam Szekspir. sama bym zagrała w byle gównie za kase. albo jakbym miała jakieś aspiracje byleby moja morda zabłysła na plakacie.
jedyna rzecz dla której dotrwałam do końca to grubiutki RDJr. co niejako świadczy też o mojej głupocie.